Wrzucę ten rozdział przed odejściem.
Rozdział 2 - Kto to jest?
W mieście, knajpa "Czarny Kruk" nie była zbyt popularna.Zbierała się tam jedynie łachudra, złodzieje i nicponie. Najpopularniejszym napojem tam spożywanym było piwo.Można tam było usłyszeć wiele plotek i ciekawych rzeczy,jakie się działy poza murami królestwa.Knajpową "harmonię" zakłóciło wejście pewnego człowieka.Nikt go nie znał. Był nowy.Po wyglądzie można było rozpoznać,że był młody...Czarno-krucze włosy, błysk w oku,dobrze zbudowany i jasna cera.Ciuchy nie były zbyt nowe.Podarta,zakurzona płachta,która była zarzucona tak,że zakrywała głowę i dodawała tajemnicy, porozszarpywane spodnie,skórzane buty i pasek , na którym wisiało wiele rzeczy, np. Poczynając na mieczu, różnych trunkach kończąc na sakiewce pełnej złota.Podszedł o lady, i zamówił jak gdyby nigdy nic piwo.Pewien mężczyzna zainteresował się nim,i podszedł pytając: -Jak się nieznajomy nazywasz? -Ludzie na mnie mówią "Tajemniczy Włóczęga" -A można poznać twe prawdziwe imię? -Moje imię? Sam go nie znam. -Jak to? -Zostałem wychowany w pewnej wiosce, moi rodzice mnie porzucili. -Więc jesteś nie masz imienia? -Tak -Więc jak na ciebie można mówić? -Nie wiem. -Barman,piwo dla niego. Po pewnym czasie,bardzo się polubili.Nasz bohater dowiedział się,że ów człowiek nazywa się Tom,ale większość przezywała go "złota rączka" , ponieważ miał smykałkę do naprawiania i konstruowania pułapek i zmyślnych urządzeń. Włóczęga był wykończony podróżą i przebywaniem w knajpie,więc postanowił przespać się w zajeździe, nie był on zbyt luksusowy. Krzesło,stolik,łóżko nie najlepszej jakości ze spróchniałego drewna i obok kubeł z wodą i szmata do powycierania się, ale nie narzekał.Nad ranem zauważył,że jego wszystkie oszczędności, które miał w skórzanej sakiewce,nie była to pokaźna suma,zostały skradzione. Zdenerwował się,lecz pomyślał,by zarobić pieniądze może zostać terminatorem u jakiegoś z mistrzów. Jak postanowił, tak i zrobił. Wybrał wykuwanie orężu. Jego pracodawca,nieco stary nazywał się Malcolm.Po tygodniu nazbierał tylko tyle,by kupić sobie nowe ubranie i coś do jedzenia,ale małą porcję.Kuźnik wysłał go do innego miasta,położonego o 20 km dalej, by kupił materiały potrzebne do wyrobu mieczy jak i hełmów do zbrój.Sam nie pojechał,ponieważ wiedział,że jest to trudna droga nafaszerowana niebezpieczeństwami takimi jak : dzikie wilki, bandyci a także piraci.Minął miesiąc,a nie było widu ani słychu o terminatorze kuźnika.Każdy myślał,że dopadli go bandyci...Był już zatrudniany kolejny pracownik,kiedy nagle wjechał do miasta z sakiewkami złota,mieczami i materiałami. -Jednak żyjesz! -A co myślałeś? -No myślałem,że...zaraz, zaraz.Skąd masz te wszystkie rzeczy i tyle dukatów?? -Aaa,bandyci mi pożyczyli. Opierali się,ale ich przekonałem. -Jesteś bardzo dzielnym człowiekiem. -Taa, teraz tak mówisz,odchodzę.!Mam dość pieniędzy,starczy mi na dłuższy czas. -Ale... -Żegnam! Po czym rzucił mu materiały i miecze,a następnie poszedł w swoją stronę. Był głodny,więc wstąpił do przydrożnej knajpy zjeść coś.Zobaczył w niej Toma,który miał do niego pewną sprawę
|